W ramach Wschodu Kultury w Rzeszowie pojawił się na scenie jeden z najbardziej znanych na świecie i oczywiście w Polsce zespołów - Kroke.
Piszę, najbardziej znany, a przed sceną między synagogami, pojawiło się trochę publiczności, ale nie powiedziałabym, że były to tłumy, a szkoda, bo jest to muzyka na poziomie.
Myślę, że pierwszą niewiadomą, która pojawiła się na plakatach było określenie klezmer odnoszący się do muzyki klezmerskiej, czyli muzyki pogrzebowo-weselnej grywanej początkowo przez zespoły żydowskie. Chociaż samo miejsce związane z tym zapomnianym niestety światem, mogło nam coś powiedzieć.
Wracając do zespołu Kroke. Słucham go już kilka lat, ale pierwszy raz miałam okazję zobaczyć ich na żywo i efekt dla mnie jest zachwycający. Tak realistycznego, pełnego uderzeń serca i wrażliwości koncertu nigdy nie przeżyłam.
Czterech muzyków, w tym wyróżniający się Tomasz Kukurba, który ze swą altówką wykonuje cuda, nie musi szokować strojem, głupimi zachowaniami, wrzaskami. To co mnie zaskoczyło, to właśnie pewien element ciszy, tajemniczości kiedy wchodzą na scenę. Nie mówią niemalże nic, ale ich muzyka mówi za nich jaki i pięknie zawodzone słowa wstawiane niekiedy między nutami. Opowiadają wspaniałe historie, które słychać w utworach takich jak: „Time”, „Ajde Jano”, „Janitsa”, czy „Light in the darkness” i wielu innych.
Do klezmerskiego i bałkańskiego brzmienia ciągle dodają nowe np. arabskie. Koncertują i współpracują z wieloma artystami jak Anna Maria Jopek, Nigel Kenedy, czy Edyta Gepert. Każdy nowy eksperyment jest wspaniały.
Kiedy stałam w miejscu dawnego getta, cmentarzyska wielu Żydów rzeszowskich, między synagogami, słuchając muzyki Kroke, pomyślałam, że ta muzyka to znak niemego krzyku tamtych ludzi dla nas współczesnych, za to co im zrobili, ale też przypominający, że zostawili część siebie w tradycji i kulturze polskiej i światowej.
Kto jeszcze nie zna zespołu Kroke czy chce przeżyć duchowe uniesienie w trakcie ich koncertu może zaglądnąć 23 lipca 2013 roku do Przemyśla, gdzie w ramach Salezjańskiego Lata na Zamku Kazimierzowskim, za niewielka opłatą 15 złotych, może przeżyć swoja przygodę z najbardziej znanym klezmerskim zespołem z Krakowa.
E.M.
Hasło Szlachetnej Paczki 2012, która już ruszyła na terenie całego krajuZostań bohaterem i zmieniaj świat na lepsze – to zachęta do wyjścia z tłumu, by wreszcie zmienić otaczający nas świat. Bohaterstwo polega na przekroczeniu swoich spraw i zaangażowania się na rzecz innych. - Dążymy do świata, w którym ludzie są na siebie otwarci i życzliwi. Pomagają tym, którzy znaleźli się w potrzebie, próbują ich zrozumieć. – mówi ks. Jacek Stryczek, pomysłodawca SZLACHETNEJ PACZKI – Chodzi o to, żeby przestać patrzeć na świat przez szybę z własnego ciepłego domu ale otworzyć okno, wyjść i zaangażować się. My w Paczce już to robimy, teraz zapraszamy Ciebie, żebyś zmienił świat razem z nami!
W tym roku projekt organizowany przez Stowarzyszenie Wiosna, który łączy wolontariuszy, rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji oraz darczyńców, obchodzi swoje dwunaste urodziny. Wolontariusze odwiedzający potrzebujące rodziny dzięki szczerej rozmowie starają się poznać sytuację materialną rodziny oraz jej potrzeby. Dzięki uzyskanym informacjom tworzą opisy rodzin, które trafiają do internetowej bazy, gdzie od 17 listopada do 7 grudnia darczyńca może wybrać konkretną rodzinę i przygotować dla niej skuteczną i mądrą pomoc w postaci paczki. „W ubiegłym roku paczkę przygotowywałam dla wielodzietnej rodziny. W tym roku postanowiłam, że moją pomoc skieruję do rodziny, w której dwójka dzieci jest niepełnosprawnych – mówi pani Oliwia darczyńca tegorocznej edycji Szlachetnej Paczki - w tworzenie paczki zaangażowałam swoich współpracowników. Łatwiej zorganizować pomoc większej grupie niż jednej osobie. Pani Ewa – darczyńca pani samotnie wychowującej dzieci dodaje: „Ja włączyłam do pomocy moich znajomych ze studiów, dla których paczka to nie tylko konkretna pomoc materialna, ale i wiele pozytywnych emocji i ogromna satysfakcja, że niewielkim kosztem możemy pomóc drugiej osobie”.
W całej Polsce wciąż 3015 rodzin czeka na swojego darczyńcę, w tym 243 to rodziny z Podkarpacia. By więcej osób z naszego województwa dowiedziało się o projekcie na rzeszowskim rynku 17 listopada zorganizowano wielki happeningz okazji otwarcia bazy rodzin i rozpoczęcia kampanii Darczyńców. Spora grupa wolontariuszy z Rzeszowa przybyła na rynek, by od godz. 11 wszystkim zainteresowanym udzielać informacji na temat projektu Szlachetna Paczka – zaakcentowała Justyna Basznianin, asystentka ds. promocji w rejonie - Następnie z megafonem w ręce i hasłem na ustach: „Razem możemy więcej” dotarliśmy do Muzeum Dobranocek, gdzie na jego ścianie powstało logo Szlachetnej Paczki, jako origami street art. Na koniec dnia uczestniczyliśmy w flashmobie stworzonym przez tancerzy zeszkoły tańca StreetLife”.
Więcej informacji szukaj na stronie www.szlachetnapaczka.pl
Justyna Witkoś, Gabriela Tabaczyńska
W tej chwili wróciłam z 10-tego festiwalu filmów optymistycznych, który już kolejny dzień odbywa się w Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie. Przed wyruszeniem na tą przygodę zastanawiałam się, czy nazwa będzie adekwatna do prezentowanych filmów, czy są to faktycznie filmy warte obejrzenia? Na te i inne swoje pytania po obejrzeniu tylko jednego bloku jestem w stanie odpowiedzieć – TAK! Byłam na części, w której filmy zostały ułożone (nie wiem czy taki był zamiar) w takiej konwencji, w której od cięższej tematyki w filmie „Mechanizm obronny”, opowiadający w ciekawy sposób historię tzw. zagranicznych misji wojskowych m. in. w Iraku, poprzez mistrzowską zabawę światłem i cieniem Leszka Buzderowicza, dotarliśmy do filmu, który osobiście dla mnie z głupiej tematyki, wydawać by się mogło, pozostawił pytanie o wartość prawdy, o relacje między dwojgiem kochających się lub niekoniecznie kochających się ludzi, o przyjaźń, ale wszystko to obdarzone duża dawką optymizmu właśnie. Wychodząc na spotkanie z kinem optymistycznym miałam dużo wątpliwości, co tam spotkam. Wyszłam zadowolona i w dodatku z olbrzymią dawką humoru, wrażeń, dźwięków i satysfakcji ze sposobu prowadzenia spotkania. Pozostał niedosyt, aby go zapełnić jeszcze. Mam raczej małe szanse, żeby uczestniczyć w pozostałych dniach festiwalowych i spełnić swoje chęci nasycenia oka i serca, ale zachęcam tych, którzy się jeszcze zastanawiają.
Optymistka
{jcomments on}
Słucham właśnie piosenki Anny Jantar „ Radość najpiękniejszych dni”, która jest naprawdę optymistyczna i pełna radości, że mamy tak wiele. Największym darem jest nasze życie, ale takie, które kształtujemy kierując się sercem i tym, co nas kształtowało w czasie naszej młodości.
Wiele osób powtórzy, że młodość jest czasem najpiękniejszym, ale zarazem trudnym, bo wtedy dokonujemy wyboru pewnej drogi. Od tego wyboru, od naszego kształtowania osobowości, tworzenia środowiska wzrastania i od naszej umiejętności „patrzenia w przyszłość” zależy nasze szczęście i życie. Oczywiście jedni mają łatwiej, inni można powiedzieć muszą stoczyć większą batalię, ale każdy może to uczynić- wygrać swe życie i radować się.
Miałam to szczęście, że zostałam obdarzona wspaniałą rodziną. Rodzicami, którzy nauczyli mnie wiary w Boga, ale takiej nie tylko w modlitwie, ale w czynie, pokazali jak być dobrym człowiekiem szanującym innych, mówili o Ojczyźnie, jako matce wspierali każdego dnia i w każdym czasie mego wzrastania. Mój tato nauczył mnie swym przykładem, a nie mową, że w życiu ważne są: „ Bóg, Honor i Ojczyzna”. Rodzice pokazali mi jak się radować, jak pokonywać trudności, jak się smucić - to była szkoła życia.
Potem cudownie trafiłam w świat kolegów i koleżanek o podobnym myśleniu. Razem spędzaliśmy nasza młodość aktywnie i z zaangażowaniem. Wspólne spotkania, wyjazdy w góry, wycieczki, ogniska, wspólna modlitwa, kształtowanie innych, działanie i powstałe przyjaźnie, które istnieją do dziś.
Dzięki temu właśnie środowisku i wpływie wychowania przez rodziców, którzy wymagali wiele i nie pokazywali prostych dróg, z którymi ciężko mi było czasami się zgodzić, a teraz jestem im wdzięczna, mogłam wejść w świat studiów, gdzie spotkałam się z innym światem. To, co mnie ukształtowało dało mi siłę i radość, która spowodowała, że bardzo dobrze czułam się wśród tej grupy ludzi, pozostając przy swych wartościach, a czasami sprawiając, że i oni zaczęli zazdrościć mi posiadania ich. Potrafiłam radzić sobie z życiem.
Młodość jest piękna i trzeba ją wykorzystać, bo rzutuje na nasze życie… i nie wróci się już, stąd mam nadzieję, że obecne młode pokolenie będzie chciało korzystać z tego daru, a starsze bez „upustów”, wymagając ukształtuje to jeszcze nieświadome serce, a wtedy będzie można zaśpiewać za Anną Jantar: „ To, co mam - to radość najpiękniejszych lat. To, co mam- to serce, które jeszcze na wszystko stać. To, co mam- to młodość, której nie potrafię kryć. To wiara, że - naprawdę umiem żyć”.
Radosna
{jcomments on}
Zaczął się czas pielgrzymek do Częstochowy. Jednakże są osoby, które zdążają drogą pielgrzymkową w inne miejsca na świecie. Na jednej z takich dróg jest Marcin Gwizdak i Mateusz Korbecki, którzy na rowerach przemierzyli już ponad 3000 kilometrów, aby dotrzeć do jednego z najbardziej znanych w świecie sanktuarium Santiago de Compostela w Hiszpanii. W sanktuarium tym znajduje się grób jednego z apostołów - św. Jakuba.
Oprócz różnych intencji, które ze sobą wiozą podczas tej podróży rowerzyści z Podkarpacia, jest także szczególny cel - wsparcie budowy studni przez oo Kapucynów w Czadzie. Każdy może to uczynić, chociażby przez stronę internetową wyprawy: www.santiago2012.pl. Na tejże stronie zamieszczone są relacje z wyprawy- spotkania, wywiady i codzienne zmagania pielgrzymów.
Ewelina Malec
{jcomments on}
W tej sekcji wpisują artykuły użytkownicy, internauci.
Strona 1 z 3