fot. R.F.
Lato już rozpoczęte, jak i pierwsze miodobrania w podkarpackich pasiekach. Można spotkać wiele rodzajów miodów na rynkach, kremowanych, rzepakowych, lipowych i innych. Ale czy jest to takie proste, aby wyprodukować miód. Jak się to robi i czy może to stanowić źródło utrzymania dowiedzą się Państwo czytając poniższy wywiad z jednym z podłańcuckich pszczelarzy .
Od jak dawna prowadzisz hodowlę pszczół?
- Od 15 lat
Od ilu uli zaczynałeś?
- Od jednego ula
A ile masz teraz?
- 35 uli
Powiedz mi jak zbudowany jest taki ul?
- Ul wielkopolski składa się z miodni i rodni przedzielonej segmentami kraty odgrodowej. Moje ule są 10 ramkowe tzn .w rodni gdzie matka składa jajka jest ich 10 i w miodni gdzie pszczoły składają miód też jest 10, oczywiście są różne konfiguracje takich uli.
Od czego trzeba zacząć, chcąc hodować pszczoły?
- Przede wszystkim trzeba wiedzieć czy nie jest się uczulonym na jad pszczeli , po drugie na pewno trzeba poczytać odpowiednią literaturę o pszczołach. Polecam „Gospodarkę Pasieczną” M . Ostrowskiej. Następnie należałoby się przyglądnąć jak to robią inniJ czyli praktyka u znajomego pszczelarza. Jeśli już to zrobiliśmy to kupujemy ul a najlepiej zacząć od dwóch, do tego kapelusz pszczelarski, dłuto, podkurzacz, i w zależności od zasobności naszego portfela miodarkę, no i oczywiście pszczoły.
Często mówi się o rodzinach pszczół, co to takiego?
- Rodzina pszczela składa się z matki pszczelej ,pszczół robotnic i trutni.
Czy one są naprawdę tak pracowite?
- Tak.
Jak wygląda zwykły dzień pszczoły?
- Pszczoły mają określone zadania. Najmłodsze pszczoły zajmują się karmieniem nowego pokolenia pszczół i matki, wypacaniem wosku, budową plastrów, pracami porządkowymi w ulu, przerobem nektaru w miód, natomiast starsze pszczoły zajmują się obroną gniazda i zbieraniem nektaru i pyłku.
A królowej?
- Królowa ma za zadanie składać jajka jedynie.
Opisz swój dzień pracy przy pasiekach?
- Idąc do pasieki mam już wcześniej zaplanowaną pracę. Na wiosnę jest ona inna niż w lecie i jesieni.
Wiosna to sprawdzanie stanu rodzin i ocieplanie gniazd. Lato to miodobrania, przeglądy rodzin, aby się nie roiły, tworzenie nowych rodzin i wychowywanie matek. Jesień natomiast wiąże się z przygotowaniem rodzin do zimowli czyli nakarmianie ich na zimę cukrem i walka z warrozą.
Chcąc oszołomić pszczoły co musimy zrobić?
- Użyć dymu w odpowiedni sposób.
W jaki sposób zabezpieczasz się przed użądleniami?
- Używam kapelusza pszczelarskiego.
Przychodzi czas miodobrania i co robisz?
- Myję miodarkę, kupuję słoiki i nakrętki i wybieram miód.
Jakie właściwości ma miód?
- Miód ma wiele właściwości leczniczych zależy od rodzaju miodu.
Jest miód kremowany. Na czym polega kremowanie?
- Nie kremuję miodu, ale z tego co wiem kremowanie to intensywne mieszanie miodu zaraz po odwirowaniu.
Jakimi rodzajami miody dysponujesz?
- Rzepakowy, wielokwiatowy, spadziowy, gryczany.
Jak często w ciągu roku wybierasz miód i od czego to zależy?
- Przeważnie 3 razy ale zdarzają się lata jak 2014 rok, że miałem tylko jedno miodobranie. Zależy to oczywiście od pogody.
Czy trzeba dbać o pszczoły?
- Tak.
Jak to robisz w trakcie roku?
- W okresach bez pożytkowych dokarmiam, aby nie padły z głodu. No i oczywiście walka z warrozą.
Czy ule można przenosić w różne miejsca?
- Tak można. Jeśli chce się przenieść ul z jednego miejsca na posesji w drugie oddalone o kilka lub kilkanaście metrów, wówczas należy go przenosić stopniowo, po 30-40 cm na bok lub 1m do tyłu lub przodu. Zapobiega to błądzeniu pszczół. Inną sprawą jest przewożenie pszczół dalej np. 3 km. Wtedy można od razu przewieźć w dane miejsce pszczoły. Dokonują one oblotu i zapamiętają nowe położenie uli.
A co z zimą? Jak zabezpieczyć ule?
- Zimą zabezpiecza się wylotki np. siatką, aby ptaki nie niepokoiły pszczół i przed mrozami daje się oczywiście dodatkowo ocieplenie do ula.
Czy dokarmiasz pszczoły w zimie?
- Nie, w zimie już nic nie robię. To, co dam im w jesieni, ma wystarczyć do wiosny
A na czym to polega? Jak przygotowujesz taki pokarm dla nich?
- W jesieni mieszam cukier z wodą w proporcji 1:1 i daję na każdą rodzinę po 12 kg cukru. Staram się, aby ten cukier pobrały do 20 września
A w jaki sposób zabezpieczyć ule przed zimnem?
- Stosuje się maty słomiane, dając je do uli
Czy pszczoły piją w zimie?
- Tak, pszczoły pobierają ten cukier co im się daje w jesieni (można nazwać to piciem pokarmu, bo przecież jest on płynny)
Czy w ciągu pory zimowej kontrolujesz poziom pokarmu w ulach?
- Nie, w zimie nic nie robię przy ulach; pszczoły dobrze przygotowane w jesieni do zimowli nie wymagają żadnych prac.
A co robisz na wiosnę z pszczołami?
- Na wiosnę sprawdzam stan rodzin, stan pokarmu i jak go nie ma, wówczas uzupełniam. Na wiosnę też docieplam gniazda pszczele, ponieważ wtedy matki już czerwią i potrzebują stałej temperatury.
Czy z bycia pszczelarzem można się utrzymać?
- Tak i nie. Według mnie żeby się z pszczelarstwa utrzymać, trzeba by było mieć ich minimum 200 rodzin i rynki zbytu.
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.
- Ja również dziękuję.
R.F.
Za tydzień rozpoczną się wakacje, upragniony okres odpoczynku zarówno dzieci, jak i młodzieży. W szkołach odbywają się podsumowania całorocznej pracy uczniów, przygotowania do konferencji, wystawianie ocen, ale także synteza i ocena pracy nauczycieli przez rodziców i dzieci. Czy jest to praca łatwa i przyjemna? O tym opowie nam jedna z nauczycielek rzeszowskich szkół.
Czy praca nauczyciela była Twoim marzeniem?
- Nie od samego początku. Będąc dzieckiem, miała inne marzenia. O nauczycielstwie zaczęłam myśleć dopiero na studiach.
Kiedy przekonałaś się o tym, że chcesz pracować z młodzieżą?
- Po wyjazdach na kolonie i zimowiska z dziećmi w trakcie studiów.
Jak wygląda praca nauczyciela od zaplecza?
- Młody nauczyciel dużo czasu poświęca na przygotowanie się do lekcji. Uczestniczy w różnego rodzaju szkoleniach i warsztatach. Zdobywając doświadczenie w trakcie pracy nie ma konieczności przygotowywania konspektów lekcji z roku na rok, jedynie podlegają one drobnej korekcie w zależności od poziomu klasy.
Etat to 18 godzin, a jak jest w rzeczywistości?
- 18 godzin plus 2 godziny kartowe, stanowi pensum nauczyciela. Niemniej jednak nauczyciel poświęca znacznie więcej czasu, chociażby na poprawianie kartkówek, sprawdzianów, ćwiczeń, czy zeszytów przedmiotowych, przygotowywanie dodatkowych materiałów dla uczniów mających problemy w nauce, jak również dla uczniów zdolnych oraz na doskonalenie własnego warsztatu pracy. Do tego trzeba zaliczyć również wywiadówki, konsultacje z rodzicami oraz konferencje metodyczne i wycieczki.
A co ze szkoleniami?
- Zawód nauczyciela wymaga ciągłego doskonalenia, zdobywania nowych umiejętności i trzeba na bieżąco być ze wszystkimi nowościami IT.
Jak dzieci dzisiaj podchodzą do belfrów?
- Bardzo różnie, jednak widać, jak z czasem pozycja nauczyciela traci na wartości.
A rodzice?
- Podobnie.
No właśnie, co zrobić w sytuacji, jak mamy rodzica, który chce usilnie wypływać na decyzję nauczyciela?
- Nie wiem, trudne pytanie. Generalnie podejmujemy rozmowę z takim rodzicem i staramy się wyjaśnić argumentami pojawiające się wątpliwości.
Ogólnie mówi się, że sytuacja szkolnictwie nie jest za ciekawa. Dlaczego Twoim zdaniem?
- Polska szkoła nie jest przygotowana do reformy.
Czy w szkole widoczny jest niż demograficzny?
- W szkole, w której pracuję nie ma widocznego niżu. Wręcz przeciwnie, ale wszystko zależy od poziomu nauczania w danej placówce.
Jaki jest poziom reprezentowany przez współczesne dzieci i młodzież?
- Jak rozumiem poziom nauki? Z roku na rok poziom ten się podnosi, a widoczne jest to w konkursach kuratoryjnych. Ale dotyczy to prymusów.
Dzieci jednakże są uczone schematycznie. Coraz mniej pisze się wypracowań, pojawiają się testy wielokrotnego wyboru, co nie rozwija dzieci.
Jaki jest największy problem w Twojej pracy?
- Brak podziału na grupy w niektórych grupach językowych oraz brak stałego dostępu do wyposażenia multimedialnego.
Jaki jest system oceniania dzieci?
- W klasach 1 – 3 w szkole podstawowej jest to ocena opisowa, natomiast na wyższych poziomach kształcenia są to oceny w skali 1 – 6.
Czy zdarzyło Ci się kogoś nie klasyfikować?
- Nie.
Czy dużo musisz przygotowywać się teraz do zajęć?
- Tak, ponieważ staram się, aby moje lekcje były atrakcyjne i ciekawe, a nie schematyczne.
Jak nadążasz za zmianami programowymi?
- Nie mam z tym żadnego problemu. Jest to głownie kwestia przestawienia się.
Jakie stosujesz głownie metody nauczania?
- Metody aktywizujące ucznia – np. burza mózgów, praca w grupach.
Czy dzieci chętnie się uczą?
- Raczej tak. Zależy to także od podejścia i zaangażowania nauczyciela uczącego danego przedmiotu.
Co robisz, żeby je zachęcić do nauki?
- Staram się doceniać każdy, nawet najmniejszy postęp w nauce. Organizuję dodatkowe zajęcia, zarówno dla uczniów mających problemy w nauce jak i tych zdolniejszych.
Za tydzień wakacje … ?
- Za tydzień wakacje zaczną uczniowie, nauczyciele trochę później.
Później to znaczy?
- Mniej więcej od 5 lipca dla nauczycieli ze względu na konferencje i zdanie dokumentacji.
Jakie masz plany wakacyjne?
- Odpocząć i zebrać siły na nowy rok szkolny.
Dziękuję za rozmowę.
- Ja również dziękuję.
RF
W Dniu Strażaka 4 maja odwiedziliśmy Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie i rozmawialiśmy z oficerem prasowym st. kpt. mgr inż. Grzegorzem Wójcickim.
Jak zostać strażakiem?
Jest wiele możliwości. Można zacząć od naboru bezpośrednio do danej komendy. Wówczas kandydat staje do testów sprawnościowych, testów z wiedzy o pożarnictwie, a co najważniejsze musi potwierdzić swój bardzo dobry stan zdrowia. Może przedstawić inne kwalifikacje, które posiada np. prawo jazdy, wykształcenie specjalistyczne, które może być wykorzystane w straży. Następną drogą jest droga poprzez szkoły pożarnicze. Obecnie jest trzy szkoły aspiranckie w Poznaniu, Krakowie i centralna w Częstochowie. Nauka trwa dwa lata i obowiązują testy z przedmiotów ścisłych, jak również testy ze sprawności fizycznej. Po takiej szkole kandydat otrzymuje tytuł technika pożarnictwa i stopień młodszego aspiranta. Kolejna droga to skończenie Szkoły Głównej Pożarniczej – to są studia wyższe, trwają cztery lata w pierwszym etapie, a po tych czterech latach taki student zostaje inżynierem pożarnictwa i uzyskuje stopień młodszego kapitana. Oczywiście mogą kontynuować naukę jeszcze przez dwa lata (tylko najlepsi studenci) i otrzymują kolejny tytuł magistra pożarnictwa.
Jak wygląda codzienna praca strażaka?
W naszej służbie jest kilka systemów pracy. Mamy system 8-godzinny i system zmianowy. System zmianowy to 24-godzinna praca lub 12-godzinna – zależy to od tego czy jest to podział bojowy czy stanowisko kierowania. System bojowy to taki, w którym strażacy wyjeżdżają do zgłaszanych zdarzeń. W systemie zmianowym (u nas jest to system 24-godzinny) pracują oficerowie pełniący obowiązki związane z przyjmowaniem zgłoszeń. To oni decydują o wysłaniu odpowiedniego sprzętu na miejsce zdarzenia – nie tylko pożaru. To od nich zależy prowadzenie akcji od strony logistycznej. Mówiąc krótko „rządzą powiatem”. Pracownicy ośmiogodzinni to np. komendant, jego zastępca, naczelnicy, pracownicy pracujący na wydziałach wspomagających funkcjonowanie komendy (np. wydział operacyjny, kontrolno-rozpoznawczy). Jeśli chodzi o codzienność strażaka to od rozpoczęcia służby i przejęciu sprzętu od zmiany schodzącej następuje ciąg zajęć, które mają na celu polepszanie ich umiejętności. Są to szkolenia i ćwiczenia, a dotyczy to części teoretycznych, jak też części fizycznych – inaczej mówiąc sprawności obsługi sprzętu i wyrabianie w sobie pewnych automatycznych czynności, aby podczas prawdziwej akcji nie zastanawiać się, co robić tylko móc działać skutecznie. W naszej służbie jest coś takiego, jak samokształcenie. Każdy strażak podczas służby ma czas, w którym ma sam przypominać sobie i utrwalać wiedzę już zdobytą, co odnotowywane jest w książce podziału bojowego. Każdy rok służby kończy się egzaminem z samokształcenia.
Jaki sprzęt posiadacie, a czego jeszcze moglibyście oczekiwać?
Jest to największa jednostka w regionie, a co za tym idzie mamy bardzo dużo sprzętu. Od typowych samochodów ratowniczo-gaśniczych mamy samochody specjalistyczne – te ostatnie to sprzęt do typowych zdarzeń. Posiadamy samochody z drabinami i wszelkiego rodzaju podnośnikami, które umożliwiają pracę przy wysokich budynkach. W posiadaniu naszym jest samochód do ratownictwa chemicznego. Jest tego bardzo dużo. Mamy plany, aby rozbudować zaplecze. W planach i to dość zaawansowanych jest budowa trzeciej jednostki. W obecnym zapleczu budynków, które posiadamy jest problem z przechowywaniem sprzętu, który wymaga na szczególne traktowanie. Nowy oddział ułatwiłby rozlokowanie sprzętu.
Św. Florian to patron strażaków, jak go postrzegacie i jak to świętujecie?
O tak. Jest to patron strażaków, ale i nie tylko, bo jest to patron wszystkich ludzi pracujących w zawodach związanych z ogniem, a więc hutników, kominiarzy, garncarzy, a nawet piekarzy. Kultywujemy naszego patrona – są posągi i kapliczki w oddziałach straży pożarnej. Podczas apeli w danych jednostkach wspominamy św. Floriana, ale nie można tego zrobić jednocześnie w Dniu Strażaka – 4 maja, bo logistycznie jest to niemożliwe. Świętujemy nasz dzień można powiedzieć przez cały maj. Organizujemy dni otwartych koszar dla dzieci i młodzieży. Organizowane są liczne obchody na terenie miasta, jak też na terenie całego powiatu i województwa.
Państwowa Straż Pożarna ma pozytywny wizerunek w społeczeństwie, bo jesteście „ku pomocy”, w przeciwieństwie do innych służb np. Policji, która egzekwując prawo nakłada mandaty na nas.
To prawda, nasz służba to głównie pomoc, ratowanie życia i mienia. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że niezbyt narażamy się na złą opinię. Ludzie nas postrzegają, jak wybawicieli z trudnych dla nich sytuacji. Niestety zdarzają się powodzie, pożary i to często na szeroką skalę np. pożary kompleksów leśnych, wichury, które zrywają dachy budynków. Wszędzie tam spieszymy z pomocą.
W tych sytuacjach jesteście jedyną służbą, która idzie „w ogień”, jak mówi pewien slogan: „pójdą za Tobą w ogień” – co jest wyrazem oddania dla drugiego człowieka.
Staramy się ratować ludzi, zwierzęta, dobytek i wszystko to, co przedstawia jakąś wartość. Jest to nasza służba, nasza praca i zawód, ale jednocześnie pasja i powołanie.
Rozmawiał Roman Rzońca
fot. RRz, pomia.pl
W 2014 r. tak powiedział Jan Budziaszek naszemu portalowi Pomia.pl:
"Człowiek może być na prawdę szczęśliwy, tylko wtedy kiedy sam coś tworzy..."
{audio}Jan_Budziaszek2014.mp3{/audio}
Z Janem Budziaszkiem, perkusistą Skaldów, pomysłodawcą koncertu Jednego Serca Jednego Ducha w Rzeszowie, rozmawia Jaromir Kwiatkowski.
Janku, jakieś trzy lata temu był taki moment w historii koncertu Jednego Serca Jednego Ducha, kiedy wyglądałeś na zmęczonego jego organizacją i nie wykluczałeś, że tę inicjatywę trzeba będzie zakończyć. Po ludzku jest to zrozumiałe, bo jest to gigantyczny wysiłek organizacyjny. Jednak powiedziadkreślałeś, że decyzje w sprawie koncertu będą zgodne z wolą Bożą. Mijają lata, koncert nadal się odbywa i gromadzi tłumy.
Wiesz co, musimy zdawać sobie sprawę, że koncert to nie są tylko fenomenalne aranżacje Marcina (Pospieszalskiego – przyp. JK), Hubert (Kowalski, dyrygent orkiestry – przyp. JK) czy księża, którzy przy tym koncercie pracują (Andrzej Cypryś i Mariusz Mik – przyp. JK), ale to jest wiele spraw, które są na mojej głowie: technika, nagłośnienie, światło, miksowanie w studiu itd. Brałem zbyt wiele rzeczy na siebie i rzeczywiście czułem się zmęczony. A na Twoje pytanie odpowiedź jest tylko jedna: jeżeli to jest dzieło ludzkie, to się rozleci, a jeżeli Boże – to nikt nie potrafi tego zniszczyć. Mamy już nagranych ponad 200 utworów, a na koncercie gramy głównie te znane, żeby ludzie mogli je zaśpiewać. Wiele utworów, które miały tu premierę, stały się hitami we wspólnotach, np. „Dzięki Ci Panie” czy „Przychodzisz Panie mimo drzwi zamkniętych”. Kiedy jestem w Nowym Jorku, Los Angeles czy Paryżu i zaczynam mówić o Rzeszowie, to ludzie często nie kojarzą, że to jest miasto na południu Polski, wiedzą natomiast, że odbywa się tam koncert Jednego Serca Jednego Ducha. Mało tego, koncertów, które w różnych miastach „wypączkowały” z JSJD, jest już kilkanaście. Jest w tym jakiś plan Boży, któremu się poddaliśmy. Pamiętasz, jak przed pierwszym koncertem modliłem się: Panie Boże, jeżeli pozwolisz mi zorganizować taki koncert, to na drugi dzień możesz mnie zabrać z tego świata. 20 lat namawiałem duszpasterzy akademickich w Krakowie, Poznaniu, Warszawie, Gdańsku do organizacji tego koncertu. Stawiałem warunki, że wszystko musi być najlepsze, włącznie z wykonawcami, tylko modlącymi się, a nie celebrytami. Mocno stawiałem to, że technika musi być na najwyższym poziomie, aby ludzie, którzy przyjdą na koncert, zobaczyli, że to poważna sprawa. Pan Bóg wysłuchał mnie połowicznie: koncert odbył się w Rzeszowie, a później okazało się, że trzeba organizować kolejne edycje JSJD. I tak doszliśmy do trzynastki. Wielu ludzi nie wyobraża sobie Bożego Ciała bez tego wieczornego uwielbienia. Jestem przekonany, że w dzisiejszym czasie, gdy bardzo dużo młodzieży angażuje się w sprawy duchowe, dojdziemy do tego, że cała Polska w Boże Ciało wieczorem ruszy na kolana podczas uwielbienia. Dopiero wtedy świat, który się z nas wyśmiewa, zobaczy, o co tu chodzi. Pan Bóg pozwala zorganizować taki koncert na drugim końcu Polski, by ludzie zobaczyli, że nie żadne sztandary, żadne partie z lewej czy prawej, ale tylko modlitwa i wspólny śpiew mogą nas połączyć.
Mówisz, że Rzeszów jest „na drugim końcu Polski”. W domyśle – na peryferiach. Dlaczego zatem ten koncert odbywa się tu, a nie w Warszawie, Poznaniu czy Gdańsku?
Kiedy Pan Jezus spotkał kobiety po Zmartwychwstaniu, powiedział im: „Powiedzcie moim braciom: idźcie do Galilei, tam mnie zobaczycie”. A Galilea to była najbardziej zapadła prowincja w Izraelu, gdzie nic się nie działo. Czyli Pana Jezusa spotkasz tam, gdzie się pozornie nic nie dzieje.
W Rzeszowie na koncercie Jednego Serca Jednego Ducha co roku gromadzi się w Boże Ciało od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Co ich tam ściąga?
Czym różni się nasz koncert od innych koncertów religijnych? Tym, że tu nie ma występów. Wiele zespołów pisze do mnie, że chętnie wystąpiłyby w Rzeszowie. Odpowiadam, że my tu nie występujemy. Zauważ, że nie zapowiadam żadnego wykonawcy. Nawet największe gwiazdy, np. Beatka Bednarz, wychodzą nie zapowiadane, śpiewają i schodzą. Najwyżej powiedzą coś od serca. Hasłem Rzeszowa jest stare jazzowe powiedzenie: „chcesz posłuchać dobrej muzyki? Zagraj sobie sam”. Chcecie posłuchać fajnego śpiewania, to sobie sami zaśpiewajcie. Bo człowiek naprawdę może być szczęśliwy tylko wtedy, gdy sam coś tworzy. Ludzie przeżywają ten koncert nie dlatego, że my „produkujemy” się na scenie. My jesteśmy od „zapalania świeczki”. Po koncercie nikt nie mówi, że ktoś pięknie śpiewał, tylko że mu było tu dobrze. Bo nic tak nie łączy ludzi, jak wspólna modlitwa. Musimy dać szansę ludziom, żeby się wspólnie pomodlili. Uczestnicy koncertu mówią, że nie znali człowieka, który obok nich stał, ale zauważyli, że był taki piękny i się do nich uśmiechał. A na „normalnym” koncercie będziemy bić gwiazdom brawo, a później pójdziemy do domu i nic z tego nie będzie.
Czy masz jeszcze takie myśli, że przecież kiedyś może przyjść ostatnia edycja JSJD, czy nie myślisz o tym i zostawiasz to Panu Bogu?
Mam 70 lat, nie wiem, ile jeszcze będę żył. Ale Kuba czy Marcin są ode mnie młodsi o 20 lat i wiem, że zanim dojdą do siedemdziesiątki, to będą mogli jeszcze zrobić coś wielkiego. A po nich przyjdzie następne pokolenie. Nie ma nic lepszego na ziemi jak święta wola Boża i choćby nie wiem jak nie zgadzała się z moją wolą, jest zawsze dobra i zbawienna. Nie wiem, jaki Pan Bóg ma plan. Ja jestem gotowy. „Oto jestem. Poślij mnie”.
źródło: http://dziennikparafialny.pl/